Pamiętacie, gdy zaczynaliśmy nasz poradnik, jakim lękiem napawały Was wszelkie zagadnienia związane z fotografią? Dreszcz na samą myśl o przysłonie, strach przed ISO i panika przy okazji wspominania o czasie naświetlenia. Nie minęło parę tygodni i cały irracjonalny lęk zniknął, prawda? W jego miejsce pojawiła się ciekawość i zawziętość, by poznać jeszcze lepiej i więcej. By zgłębiać tajniki fotografii, rozwijać się i szkolić. Dobrze jest mieć kogoś, kto za rękę przeprowadzi przez zawiłości, odpowie na pytania i wesprze dobrą radą. Po to tu jesteśmy. A dziś idziemy o krok dalej i żegnamy się z podstawami podstaw, tym samym poszerzając Waszą wiedzę o kolejne zagadnienia. Czas na naukę kadrowania.
Kompozycja to, obok światła, najbardziej istotna część fotografii. Jest ona w stu procentach zależna od nas, bowiem, w przeciwieństwie do światła, do ustawienia którego z pomocą przychodzą skomplikowane systemy pomiaru czy automatyka ekspozycji, to my jesteśmy za nią odpowiedzialni. Nawet najlepszy aparat na rynku nie wykadruje za nas zdjęcia.
A kadrowanie to punkt kluczowy, jeśli nie chcemy, by nasze fotografie były nudne czy odtwórcze. Mają być ciekawe, zaskakujące i oryginalne. Same zdjęcia nie są ważne, chodzi o dobre zdjęcia.
Najczęściej zabawę z fotografią rozpoczynamy, stosując kompozycję centralną. Główny obiekt ustawiamy na środku kadru i naciskami spust migawki. Takie działanie jest najbezpieczniejsze, sprawia wrażenie ładu i harmonii, jednak niekiedy symetria przytłacza i jest – najzwyczajniej na świecie – nudna.
Wówczas wystarczy delikatnie przesunąć główny obiekt – modela, psa, kwiat – poza środek (mniej więcej 2/3 kadru), by wprowadzić dynamikę i skierować wzrok także na tło, które gra równie ważną rolę.
Kolejną sprawą, na którą warto zwrócić uwagę, jest wypełnienie kadru. Częstym błędem, popełnianym przez początkujących fotografów, jest zbyt szerokie kadrowanie. Niekiedy chęć oddania całej zastanej sceny jest bardzo silna, warto jednak pamiętać o tym, że w kadrze należy umieścić tylko to, co naprawdę istotne. Fotografując pod wieżą Eiffla, pokuśmy się o żabią perspektywę, by objąć głównego bohatera i budynek lekko od dołu. Nie dość, że nie będziemy musieli dzielić pamiątkowego zdjęcia z setkami innych turystów, to jeszcze nadamy naszemu zdjęciu nowy, bardzo ciekawy charakter.
Można także pokusić się o zoomowanie i przybliżanie danej sceny do momentu, aż wygląd kompozycji chwyci nas za serce.
Za każdym razem, gdy komponujemy zdjęcie, zastanówmy się, które przedstawione elementy są rzeczywiście niezbędne. Nie musimy umieszczać w kadrze całego nieba nad ogrodem czy miejskiego chodnika. Na portrecie w stonowanych barwach źle wyglądać będzie przechodzeń w czerwonym płaszczu – nie chwytajmy go w kadr.
Istotnym elementem jest wyczucie i świadomość danego miejsca – zdarza się, że wystarczy odsunąć się parę kroków od obiektu lub odejść lekko w prawo, by drastycznie zmieniła się kompozycja i światło na danym ujęciu.
Nie wpadajmy w pułapki wygody i nie zapominajmy, że istnieje coś takiego jak kompozycja pionowa – bardzo często o wiele bardziej dynamiczna i ciekawa, mimo że nie do końca naturalna dla oka.
Jak widzicie, niewiele potrzeba, by nasze zdjęcia nabrały wyrazu i stały się ciekawsze. Wystarczy odrobina ciekawości i chęć poszukiwania, a już nigdy nie zrobicie nudnych ujęć.
A w kolejnej części poradnika, pokażemy Wam parę trików na ultra ciekawe fotografie.